Nazywam się Kryl, ważę tylko 2 gramy...
Witajcie,
Nazywam się Kryl, ważę tylko 2 gramy – nie należę do gigantów. Mówią o mnie, że jestem małą krewetką, ale niewiele ze sobą mamy wspólnego. Poza tym, ja mam imię! Co ciekawe, takie samo imię mają moi bliscy krewni z różnych (ponad osiemdziesięciu) gatunków, zamieszkujących wszystkie oceany – to ludzie uprościli sobie zadanie i wszystkich moich krewnych z rodziny szczętek (Euphasiidae i Bentheuphausiidae) nazywają krylem.
Niniejszy list kieruję do wszystkich, którzy myślą, że skoro jestem niewiele większy od spinacza do papieru, to nie mam nic do powiedzenia.
Ale do rzeczy. Mieszkam w Oceanie Południowym – to ten, który otacza Antarktydę. Jedzenia mi nie brakuje, jestem roślinożercą, a właściwie planktonożercą. Bez większego wysiłku, pływając w wodzie, jestem w stanie wyłapywać fitoplankton morski, który unosi się w toni wodnej. Mam do tego specjalnie skonstruowane sieci szczecinek na odnóżach, które filtrują wodę.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to dożyję dziesiątych urodzin. To całkiem sporo, jak na tak małego skorupiaka!
Parę lat temu, jesienią, wyklułem się z jaja, które moja matka złożyła do wody jeszcze w czasie lata. Po wykluciu, jako mała larwa – pływik, zacząłem wędrówkę z powrotem do góry, gdzie pod taflą lodu morskiego pokrywającego ocean czekała mnie uczta z alg morskich, które rosną właśnie na lodzie.
Potem, jeszcze kilka razy zmieniałem wygląd, by ostatecznie prezentować się dzisiaj Wam, jako dorosły kryl.
Mimo ogromu oceanu, nie jestem samotny, kryl trzyma się razem – w ogromnych ławicach, które przypominają roje owadów, ławice przemieszczają się wraz z prądami morskimi – jest nas w Oceanie Południowym 500 milionów ton! To więcej, niż masa wszystkich ludzi na świecie!
Jak każdy zwierzak na świecie, mamy swoje problemy. Mogłoby się wydawać, że będę się skarżył na drapieżniki, ale to nie jest moje główne zmartwienie.
Od istnienia kryla zależy przyszłość wielu gatunków zwierząt, które zamieszkują strefę Antarktyki lub przybywają do niej właśnie ze względu na moją obecność. Pingwiny, foki oraz wieloryby to zwierzęta, które beze mnie przestałyby istnieć, nie wspominając o ptakach morskich, dla których również stanowimy składnik diety. Potęga kryla przyciąga nie tylko zwierzęta, które mnie potrzebują, by przeżyć. Przyciągają również człowieka, który od dziesiątek lat konkuruje ze zwierzętami o dostęp do mnie.
Człowiek obserwując, jak doskonałym źródłem energii jesteśmy dla setek tysięcy pingwinów, tysięcy fok i wielorybów, doszedł do wniosku, że na pewno znajdzie jakieś zastosowanie kryla również dla siebie. I tak, poławiany kryl trafia do hodowli ryb jako pasza, nasze pancerze są wykorzystywane do produkcji proszku tamującego krwotoki, a wytłaczany olej jest sprzedawany w kapsułkach, jako suplement diety.
Oprócz tego, że ludzie wyławiają ogromne ilości kryla (obecnie ponad 200 tysięcy ton rocznie), nie pomagają nam zmiany, które zachodzą w oceanie. Lód morski, na którym od spodu rosną algi morskie, jest coraz mniej trwały, co oznacza, że zimą coraz ciężej nam zdobyć pokarm. Przekłada się to na wielkość populacji kryla, a w konsekwencji wielkość populacji wszystkich zwierząt, których jesteśmy głównym pokarmem.
Na tym kończę mój list, mam nadzieję, że choć niepozorny ze mnie skorupiak, rozumiecie teraz, jak bardzo ważną rolę odgrywam w ekosystemach morskich i że warto o mnie dbać!
Tekst: Liliana Keslinka-Nawrot
Na podstawie:
www.ccamlr.org
Inigo Everson. Krill: Biology, Ecology and Fisheries
Competition between the krill fishery and penguins in the South Shetland Islands. Taro Ichii, Mikio Naganobu, Takashi Ogishima. Polar Biology 1996, v. 16, pp 63-70
http://www.bbc.co.uk/news/science-environment-13036795
http://www.krillfacts.org/1-krill-facts-center.html
1 komentarz
Mateusz J
11 marca 2015, 17:16
Według mnie to jest krewetka