Nie trzeba wspinać się na Mount Everest, żeby zbadać zależność ciśnienia i wysokości. Wystarczy przejechać się kijowskim metrem.
Wspinacze wysokogórscy wiedzą, że im wyżej wejdą, tym trudniej będzie im się oddychać. Wszystko dlatego, że wraz ze wzrostem wysokości spada nie tylko gęstość powietrza, ale i jego ciśnienie. Każde 8 metrów w górę oznacza ciśnienie niższe o ok. 1 hektopaskal (hPa). Dla przykładu: jeśli na poziomie morza ciśnienie wynosi 1013 hPa to na Śnieżce (1602 m n.p.m.) już tylko 835 hPa, na Rysach (2503 m n.p.m.) 746 hPa, a na Mount Evereście zaledwie 314 hPa!
A czy zasada zależności ciśnienia od wysokości działa także w drugą stronę? To znaczy, czy gdybyśmy schodzili w głąb Ziemi, to czy ciśnienie by rosło? Okazuje się, że tak. Można to sprawdzić doświadczalnie m.in. w najgłębiej położonej stacji metra na świecie, w Kijowie.
Budowa pierwszej linii kijowskiego metra zakończyła się 1960 roku, a jedna ze stacji – Arsenalna – ze względu na ukształtowanie terenu i bliskość Dniepru została wybudowana na głębokości 105,5 metra pod poziomem gruntu. Dla porównania stacje I linii metra w Warszawie są położone średnio na głębokości 10 metrów.
Jeżeli zatem w stolicy Ukrainy panuje ciśnienie 1011 hPa, na poziomie peronów stacji jest to już 1024 hPa. Taka różnica może być zauważalna zwłaszcza dla pasażerów, którzy wracają na powierzchnię. Różnicę owych 100 metrów pokonają oni stosunkowo szybko (są przecież ruchome schody), zatem w krótkim czasie doświadczą spadku ciśnienia o ok. 10 hPa. Może to skutkować bólem głowy i sennością. Ciekawe czy w kawiarniach w pobliżu stacji kawa sprzedaje się lepiej niż w pozostałych częściach miasta?
dr Grzegorz Lizurek
Instytut Geofizyki PAN