W okolicy zatoki Hornsund, nad którą położona jest Polska Stacja Polarna nie ma żadnych miejscowości, piekarz nie dowozi rano świeżego pieczywa, a ulubionych batoników nie kupuje się w sklepie za rogiem. Mimo tego na stole nie brakuje smacznych posiłków.
Na portalu EDUSCIENCE pojawił się film, na którym możecie zobaczyć jak wygląda kuchnia w Stacji i dowiedzieć się, kto przygotowuje posiłki. Ale jak wygląda sprawa z zaopatrywaniem placówki w żywność?
To spora operacja logistyczna, która wymaga między innymi… kreatywności i daru przewidywania przyszłości – bo w końcu ile kilogramów wieprzowiny powinno się zamówić, żeby wystarczyło na cały rok?
Żywność do Stacji jest transportowana drogą morską – statkiem dwa razy w roku w okresie letnim. Wcześniej takie olbrzymie zakupy trzeba dokładnie zaplanować, a kiedy całość jest już zakupiona i odpowiednio zapakowana, ładuje się ją na paletach na statek, na którym płynie do Hornsundu przez tydzień.
W kwestii zaopatrzenia pracownicy Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk ściśle współpracują z pracownikami Stacji – co roku robione są raporty dotyczące zapotrzebowania placówki w żywność, regularnie przeprowadza się inwentaryzacje magazynów oraz na bieżąco zgłasza się braki w zaopatrzeniu, nadmiar produktów czy ich przydatność w określonych warunkach. Dzięki tej wiedzy do Hornsundu trafia odpowiednia ilość żywności wysokiej jakości, dzięki czemu osoby pracujące w Stacji mają zapewnione pełnowartościowe posiłki przez cały rok.
Jaka ilość jedzenia jest transportowana do Stacji? 150 kg jabłek, 15 kg ananasów w puszkach, 40 kg kawy, 150 kg schabu… lista jest bardzo długa i choć z pozoru te ilości wydają się kolosalne, w ciągu roku takie zapasy dość szybko topnieją. A i tak, pomimo ogromnej skrupulatności, nigdy się nie przewidzi, czego danej ekipie zabraknie – np. podczas naszego zimowania, w głuchą noc polarną skończył się kminek, nad czym bardzo boleli miłośnicy tej przyprawy.
Z wyjątkiem warzyw i owoców, których zamawia się mniej ze względu na krótszą trwałość niż innych produktów (kiedy jabłka i papryki pozostają tylko wspomnieniem, w magazynie królują niepokonane ziemniaki), w Stacji jest w bród – mięsa, wędlin, nabiału, mrożonek warzywnych i owocowych, produktów mącznych, ryb, napojów, wody mineralnej i oczywiście słodyczy.
Suchy prowiant jest przechowywany w dwóch oddzielnych magazynach. Warzywa, owoce, mleko i śmietany w składzie, w którym jest utrzymywana temperatura ok. 4°C, a pozostałe produkty wymagające mrożenia – w chłodniach, w których panuje temperatura –18°C. Co prawda, jogurty i serki po rozmrożeniu trochę zmieniają konsystencję, ale to jedyny sposób, żeby się nie zepsuły i nadawały do spożycia.
Za to jogurty naturalne i kefiry są przygotowywane na bieżąco – wystarczy do mleka dodać odpowiednią ilość bakterii spożywczych przechowywanych w niewielkich saszetkach, odstawić w ciepłe miejsce na parę dni i gotowe!
W magazynie jest też kilkaset sztuk jaj. Aby szybko się nie zepsuły, regularnie należy przekładać kartonowe pudła, w które są zapakowane. Zazwyczaj bardzo dobrze zdaje to egzamin, a w przypadku wyczerpania zapasu w odwodzie jest susz jajeczny.
A nawiązując do tytułowego pytania – chleb pieką pracownicy Stacji, to zadanie należy do obowiązków osoby, która danego dnia pełni dyżur. Rodzajów pieczywa może być tyle ile rodzajów mąk. Do dyspozycji jest mąka pszenna, tortowa, pszenno-żytnia, kilka rodzajów żytniej, czy wreszcie gotowa mieszanka do wypieku chleba o smaku paprykowym albo z ziarnami dyni. Tak więc czasami, w zależności od umiejętności dyżurnego, mogą zostać upieczone na śniadanie świeże bułeczki. Nie zdarza się to jednak często.
Kuchnia jest duża i dobrze wyposażona, więc można spokojnie realizować swoje kulinarne pasje, nawet w tak odległym zakątku świata.
Tekst: Dagmara Bożek-Andryszczak, uczestniczka XXXV wyprawy polarnej PAN