Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że bodaj najczęściej serwowany dodatek obiadowy – ziemniaki – może być trujący. Pożywne bulwy, jeśli są nieodpowiednio przechowywane, mogą spowodować u ludzi poważne zatrucia, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć.
Ziemniaki są bulwami trującej rośliny psianki ziemniak. Jej łodygi, liście, kwiaty i owoce zawierają toksyczną substancję – glikoalkaloid o nazwie solanina. Ze względu na działanie owado- i grzybobójcze jego obecność w roślinie pełni rolę mechanizmu obronnego. Znane są przypadki zatrucia zwierząt domowych, które zjadły łodygi i liście ziemniaka.
Bulwy są zazwyczaj ukryte pod warstwą ziemi i nie potrzebują aż takiej ochrony przed intruzami, dlatego stężenie solaniny jest w nich stosunkowo niskie. Najwięcej znajduje się jej w skórce i tuż pod nią. Kiedy jednak ziemniak jest wystawiony na działanie promieni słonecznych, mechanizm obronny zostaje uruchomiony i solanina pojawia się także w jadalnej części rośliny. Podobnie dzieje się, kiedy bulwy narażone są na zranienia lub zwyczajnie się zestarzeją i zaczynają wypuszczać „wąsy”, czyli kiełkować.
We wszystkich tych przypadkach stężenie solaniny znacząco rośnie. Nie powinno się jeść zielonych ziemniaków (to znak, że były wystawione na działanie promieni słonecznych). Na szczęście zzieleniałe bulwy wyglądem i swoim gorzkim smakiem zniechęcają do ich spożywania. Mimo tego zdarzają się zatrucia. W 1979 roku w Londynie zatruło się nimi 78 uczniów. Pierwszymi objawami zatrucia były wymioty i rozwolnienie, potem doszło porażenie układu nerwowego. Uczniowie szybko uzyskali pomoc medyczną, ale halucynacje utrzymywały się przez kilka dni. W przeszłości notowano również przypadki śmiertelne w wyniku zatrucia zielonymi ziemniakami. Dotyczyło to jednak niedożywionych pacjentów, którym najprawdopodobniej nie udzielono właściwej pomocy lekarskiej.
tekst: Magdalena Puczko