Niespodziewana wizyta w zamieci
Dziś w nocy w Hornsundzie pogoda przypomniała nam, że wiosna w Arktyce to nie tylko słońce, niebieskie niebo i skrzący się śnieg. Temperatura wprawdzie wzrosła do -3°C, ale padający śnieg i porywy wiatru dochodzące do 90 km/h prawie uniemożliwiały wyjście ze Stacji. Tym większe było nasze zdziwienie, kiedy to około południa nad brzegiem wylądował helikopter.
Silny wiatr i znaczny opad śniegu spowodował, że rano Stacja wyglądała jak wielkie igloo. Otwarcie drzwi powodowało wsypanie się do środka kilku wiader śniegu, a z okien prawie nie widać było brzegu fiordu. Około 11 dostrzegliśmy jednak światełka lądującego helikoptera. Piloci nie zgłosili wcześnie chęci lądowania, więc trochę martwiliśmy się, że z maszyną może dziać się coś niedobrego. Nasz kierownik Piotr natychmiast udał sprawdzić, co się stało. Na szczęście okazało się ze to grupa norweskich naukowców lecących do Longyearbyen z Wyspy Niedźwiedziej musi dotankować paliwa z depozytu. Najpierw uznali, że nie będą opuszczać maszyny po chwili jednak piloci podjęli decyzje, że przeczekają złą pogodę. Sami pozostali w kabinie natomiast do Stacji udało się dotrzeć czterem nieco przemarzniętym naukowcom. Poczęstowaliśmy ich kawą i słodkościami, a dla pilotów przygotowaliśmy poczęstunek „na wynos”, który ofiarnie zaniósł im Damian. Jako, że zbliżała się pora obiadu zaproponowaliśmy naszym gościom wspólny posiłek, z czego najwyraźniej się ucieszyli. Jednak piloci przez radio poprosili swoich pasażerów powrót na pokład helikoptera i po chwili odlecieli. Mamy dzieje, że dolecieli bez dalszych przygód. A pogoda spłatała figla i po kolejnych trzech godzinach zrobiło się ślicznie i można było wziąć się za odśnieżanie.