Co jedzą polarnicy?
Często zadajecie mi to pytanie podczas transmisji. Odpowiedź brzmi: nic, co mogłoby Was zaskoczyć.
Ale zacznijmy od początku. Skąd się bierze jedzenie w Polskiej Stacji Polarnej? To oczywiste, że na sklepy nie możemy liczyć – najbliższy jest dopiero w Longyearbyen, miasteczku odległym o jakieś 140 km w linii prostej od Hornsundu.
Jedzenie jest transportowane statkiem dwa razy w roku w okresie letnim – olbrzymie zakupy na cały rok są robione w Polsce, a potem płyną do Hornsundu przez tydzień.
Takie zaopatrzenie zawiera wszystko, co jest potrzebne do szczęścia, dlatego nasze obiady wcale nie odbiegają od tych, do których przywykliśmy w Polsce. Mięso, wędliny, nabiał, warzywa i owoce, mrożonki, produkty mączne, słodycze, ryby – tak mniej więcej przedstawia się lista zamawianych produktów żywnościowych.
Suchy prowiant jest przechowywany w dwóch magazynach, warzywa, owoce, mleko i śmietany zaś w miejscu, gdzie jest utrzymywana temperatura na poziomie ok. 4°C, a pozostałe produkty wymagające mrożenia trzyma się w chłodniach o temperaturze -18°C. Co prawda, jogurty i serki po rozmrożeniu trochę zmieniają konsystencję, ale to jedyny sposób, żeby się nie zepsuły i nadawały do spożycia.
Lista zakupów przewiduje również jajka. Aby szybko się nie zepsuły, co tydzień przekładamy kartonowe pudła, w które są zapakowane do góry dnem. Zazwyczaj bardzo dobrze zdaje to egzamin; kiedy jajka się skończą, w zapasie jest susz jajeczny.
Chleb pieczemy sami – należy to do obowiązków dyżurnego. Rodzajów pieczywa może być tyle, ile rodzajów mąk. Do dyspozycji mamy mąkę pszenną, tortową, kilka rodzajów żytniej, pszenno-żytnią czy wreszcie gotową mieszankę do wypieku chleba o smaku paprykowym czy z ziarnami dyni.
Jogurty i kefir również sami przygotowujemy, wystarczy dodać odpowiednich bakterii spożywczych do mleka, a następnie przechowywać je parę dni w ciepłym miejscu i gotowe. Podobnie robimy biały ser, który świetnie się nadaje do sernika.
Obiad składa się z dwóch dań i kompotu, a w zależności od fantazji dyżurnego można też liczyć na deser.
A skoro o obiedzie mowa, to u nas jest o 14:00:)